Uspokojenie ruchu w miejscach tego wymagających, czy to poprzez metody administracyjne (znaki drogowe), czy fizyczne (szykany) jest od lat przedmiotem troski inżynierów ruchu i nacisków wywieranych przez samorządy lub władze centralne. Podejmowane środki, które na początku określa się mianem niemal cudownych mają mieć – zwłaszcza znaki ograniczające prędkość – moc sprawczą, powodującą, że kierowcy zaczną od razu przestrzegać ograniczeń i jeździć wolniej, niż do tej pory. Niestety, owa moc sprawcza pozostaje w sferze chciejstwa, bowiem nic jakoś do kierowców nie przemawia, nawet wprowadzone ostatnio ograniczenie prędkości w obszarze zabudowanym do 50 km/h.
JavaScript jest wyłączony w Twojej przeglądarce internetowej. Włącz go, a następnie odśwież stronę, aby móc w pełni z niej korzystać.